Włosy: ziołowa pielęgnacja

Wypadanie włosów

Pierwsza przyczyna: naturalna utrata włosów

Statystyczny włos zwykle trzyma się głowy do dziesięciu lat. W tym czasie najpierw entuzjastycznie rośnie, później przechodzi w fazę spoczynku aż w końcu nadchodzi rozstanie. W zdrowej fryzurze niespełna 90 proc. włosów jest w fazie aktywnego wzrostu, ponad 10 proc. spoczynkowej i tylko 1 proc. przygotowuje się do opuszczenia mieszka włosowego. Zwykle w ciągu doby stan posiadania na głowie zostaje uszczuplony o kilkadziesiąt sztuk i to jest norma. Nie ma co nad tym ubolewać, ponieważ utrata włosów - w przyzwoitych granicach - jest naturalnym zakończeniem ich cyklu życiowego, a to co wypadnie jest zastępowane przez nowe włosy wyrastające ze zregenerowanych cebulek.

Wypadnięcie włosa to wielka chwila dla mieszka włosowego, gdyż intensywna produkcja bardzo go eksploatowała i z czasem stopniowo tracił swój wigor. Teraz zaczynie łapać oddech, odzyskiwać swój potencjał życiowy i gotowość do dalszej współpracy przy produkcji bujniejszej czupryny. Przerwa ta trwa różnie: od miesiąca do nawet pół roku, a zależy od kondycji całego organizmu. Jeśli o niego dbasz jest piękny, mocny i zdrowy.

Owłosiona skóra głowy potrzebuje intensywnego odżywiania, ponieważ zwykle otrzymuje od organizmu najmniej, zwyczajne resztki. Krew roznosząca składniki pokarmowe, budulcowe i tlen dociera do skóry na samym końcu po odwiedzaniu wszystkich innych organów utrzymujących nas przy życiu. Każdy pobiera z niej to, co jest mu w danej chwili konieczne do wykonywania pracy: witaminy, pierwiastki, związki aktywne. Jeśli w diecie, a w konsekwencji później we krwi, brakuje choć jednego składnika, to natychmiast odbija się to w jakości skóry i jej wytworach. Decydujące znaczenie na ten element, którego jest najmniej lub w ogóle go brak. Cóż z tego, że dostarczasz skrzyp, skoro może brakować cynku lub białka albo którejś z witamin? To tak, jakbyś chciała uszyć sukienkę mając do dyspozycji tylko szpulkę nici. Bez tkaniny nie da się. Co najwyżej możesz wydziergać koronkową pseudokreację z dziurami wielkości talerza wątpliwej urody i nie dającej ciepła. Cebulka włosowa właśnie tak „łata” w chudych okresach produkując byle jak. A jeżeli stan niedożywienia utrzymuje się dłużej, wówczas daje sobie spokój i włos przechodzi w przyspieszoną fazę spoczynku oraz błyskawicznego wypadania. W skrajnych przypadkach, np. bulimii, anoreksji, nieumiejętnym odchudzaniu włosy wychodzą codziennie garściami.

Mitem jest istnienie jakiejś szczególnej, uniwersalnej diety korzystnej wyłącznie dla włosów i paznokci lub priorytetowego składnika, np. krzemu. Owszem – jest on potrzebny, lecz to zaledwie jedna cegiełka z tysięcy innych niezbędnych substancji budulcowych i chemicznych narzędzi do produkcji włosów mocno trzymających się głowy. W dodatku błędem może okazać się przyjmowanie samego skrzypu, ponieważ zawiera on antywitaminę B1, która niszczy „legalną” wit. B1 współuczestniczącą w procesach warunkujących dobre krążenie, a ono jest konieczne do prawidłowego odżywienia cebulek włosowych. W przypadku, kiedy włosy gwałtownie zbrzydną i wypadają ponad miarę bez uchwytnej przyczyny należy udać się do dermatologa, dietetyka. Do czasu lekarskiej wizyty na ewentualne niedobory dietetyczne, które mogą przytrafić się każdemu i zawsze, dobrze jest własnoręcznie sporządzić ekosusze. Przygotowanie ich zajmuje niewiele czasu: przy okazji zakupów należy zaopatrzyć się w większą ilość owoców i warzyw najlepiej z ekologicznej farmy, w domu oczywiście wymyć, pokroić, ususzyć, zmielić, choćby w młynku do kawy, i jeść łyżeczkami kilka razy w ciągu dnia oprócz normalnych porcji zieleniny. Zyska na tym cały organizm, usatysfakcjonowana będzie także skóra, czego efektem będą zdrowe włosy z paznokciami. Wysuszone owoce i warzywa są kwintesencją bogactwa natury, ponieważ jest w nich niemal wszystko, czego ciało zapragnie: i krzem, i cynk, miedź, mangan, siarka, żelazo, itd., ogrom witamin i rozmaitych związków aktywnych, czy choćby koenzymu Q10 energetyzującego komórki, skracającego przestój cebulki włosowej po wypadnięciu włosa. Rekordzistką pod względem jego zawartości wśród warzyw jest zwyczajna marchewka - składnikami są popularne, zwykłe warzywa, orzechy, nasiona, owoce i ich skład powinien być maksymalnie urozmaicony. W suszonym koktajlu ukrywa się m.in. rutyna inaktywująca enzymy oksydazę niszczącą witaminę C oraz hialuronidazę rozklejającą naczynka krwionośne i spoiwo międzykomórkowe. To ważne, bo na niepełnowartościowej, rzadkiej skórze z lichymi naczynkami krwionośnymi doprowadzającymi krew do korzenia każdego bez wyjątku włosa bujna czupryna nie wyrośnie. W orzechach m.in. włoskich dużo jest argininy niezbędnej do produkcji keratyny – głównego budulca włosów. Zaletą suszonego owocowo-warzywnego miału jest fakt, że organizm nie ma prawa przyzwyczaić się do niego, czego nie można powiedzieć o czystych chemicznie związkach, np. witaminie C. Tabletkowa i zawarta np. w owocach rokitnika mają identyczną budowę chemiczną, a jednak „owocowa” dłużej i efektywniej pracuje na zachowanie urody ciała. Jest też kilka razy lepiej wchłaniana w przewodzie pokarmowym, ponieważ chronią ją pozostałe związki aktywne z owocu m.in. kwasy organiczne, garbniki. Jest jeszcze jedna różnica: organizm przyjmując wit. C w pastylkach gospodaruje nią bardzo rozrzutnie, wciąż domaga się powiększania dawek i wcale nierzadko bywa, że łykając wyśrubowane ilości drażetek można mieć szkorbut.

Przy naturalnym zaspakajaniu potrzeb pokarmowych owocami i warzywami sporadycznie zdarzają się hiperwitaminozy, również niekorzystnie odbijające się na urodzie i co ważniejsze funkcjonowaniu organizmu. Wśród tych wszystkich zalet ekosuszu jest i jedna maleńka wada: nie można bardzo precyzyjnie ustalić ilości poszczególnych owoców i warzyw, bowiem zawartość życiodajnych elementów zależy m.in. od ich stanu fizjologicznego, dojrzałości, ekspozycji na słońce, gleby na której rosły, a nawet stopnia zanieczyszczenia powietrza. Niezmiernie ważne jest również, czy stosowano środki ochrony roślin, gdyż niepryskane kapusty, kalafiory, mandarynki, pietruszka oraz wiele innych udomowionych roślin produkują fitoncydy, substancje o szerokim spektrum działania od bakterio-, wiruso- i grzybobójczych oraz odstraszających większych potencjalnych smakoszy. Rośliny wytwarzają je najczęściej w okresie zagrożenia inwazją: np. już samo pojawienie się pasożytniczego grzyba alarmuje bakterie żyjące na liściach i one w obronie swojego siedliska aktywują geny rośliny-gospodarza inicjujące wytwarzanie fitoncydów. Okazuje się, że roślina ma możliwości obrony, ale potrzebuje sygnału, informacji o realnym zagrożeniu. „Oczami” roślin bywają zasiedlające je m.in. bakterie. Po zastosowaniu środków ochrony i wytępieniu wszystkich dzikich lokatorów na liściach nie ma ona potrzeby angażowania dodatkowej energii na produkcję bezużytecznych w tej sytuacji związków chemicznych. Zasady ekonomii i ją obowiązują. A w jaki sposób zanieczyszczone powietrze ma wpływ na skład chemiczny roślin? W początkowym okresie wzrostu brudne środowisko bardzo je osłabia, stają się podatniejsze na liczne infekcje i pasożyty. W obronie przed nimi produkują więcej, np. salicylanów, pokrewnych aspirynie. Ludzki organizm przekształca je w kwaśnym środowisku żołądka: najpierw w hydrolizie doprowadza do powstania alkoholu salicylowego, później utlenia do kwasu salicylowego i tworzy sole, które rozprowadzane krwiobiegiem działają przeciwzapalnie i przeciwbólowo, delikatnie rozszerzają naczynka krwionośne. Właściwości przeciwzapalne fitoncydów, salicylanów są zawsze pożyteczne przy łupieżach, podrażnieniu skóry i mają pozytywny wpływ na naczynia krwionośne przy nadmiernym wypadaniu włosów i łamliwych paznokciach.


Ekosusze bywają też użyteczne zimą do zminimalizowania wiosennej utraty włosów zwykle 2-4 razy większej niż jesienią. Po części są to właśnie konsekwencje niedożywienia organizmu zimą, natomiast pozostałe wypadają na skutek burzy hormonalnej, którą wita nas wiosna. To pod wpływem promieniowania słonecznego ciało wytwarza więcej adaptacyjnych hormonów steroidowych. Zwykle po miesiącu ten rodzaj strat na głowie powinien zupełnie zniknąć - podobnie zresztą jak w końcówce lata, kiedy ubytek w fryzurze jest konsekwencją nadmiaru słońca.

Wybierając rośliny do ekosuszu należy uwzględnić zalecenia dietetyczne lekarza w przypadku chorych, ciąży, ewentualnych alergii, upewnić się, czy nie pojawiły się ukryte schorzenia, np. cukrzyca, którą niektóre owoce i warzywa mogą zaostrzyć, zaś inne pomóc.

Uzupełnieniem prawidłowej diety jest zasilanie owłosionej skóry głowy – nie włosów, gdyż te są martwe i nic ich nie ożywi – odżywczymi maseczkami.

Druga przyczyna: nieodpowiednie kosmetyki
 

Źle dobrane, agresywne kosmetyki dewastują skórę. Zaburzają jej fizjologiczne procesy, a nawet mogą mieć zgubny wpływ na cały organizm. Nie dość, że niektóre toksyczne składniki mają skłonność do kumulowania się w przestrzeniach międzykomórkowych naskórka, to jeszcze bywa, że przedostają się do krwiobiegu i tutaj czynią spustoszenia.

Farby z amoniakiem niszczą strukturę włosów, uszkadzają naskórek i, jak przestrzegają naukowcy, stosowane częściej niż raz na 1,5 miesiąca zwiększają ryzyko zachorowania na nowotwory. Farby rozjaśniające bardziej niszczą włosy od przyciemniających, ponieważ odbarwiają naturalny barwnik włosa. Zdarza się, że po za dużych stężeniach błyskawicznie po koloryzacji trzony łamią się tuż przy samej skórze. Oczywiście nie wszystkie, lecz te słabsze. Naturalne barwniki m.in. z orzecha włoskiego, henny, rabarbaru, bukwicy, brzozy mają tę przewagę, że powlekają włos nie niszcząc jego struktury. Mają także i wady, ponieważ w kolejnych farbowaniach trudno jest uzyskać identyczny odcień oraz przy słabo działających ziołach, np. rumianku potrzeba dużo cierpliwości i systematyczności, ale za to nie ma odrostów.

Lakiery opadając na głowę m.in. zatykają ujścia mieszków włosowych, usztywniają skórę tworząc z martwymi komórkami trudno usuwalną skorupę, utrudniają pulsowanie naczynek krwionośnych, wysuszają zaostrzając objawy łupieżów suchego i tłustego.

Kompresy ze źle dobranych olejów dają krótkotrwały efekt poprawy urody włosa, lecz często stosowane nieodwracalnie niszczą jego łodygę. Zresztą wiedzą to wszyscy stosujący np. teraz modny olej kokosowy – używają go a włosów ze zdrowymi, nierozdwojonymi końcówkami jest coraz mniej. Jest to sprawka nienasyconych kwasów tłuszczowych, które reagują z keratyną, głównym budulcem włosa. To naturalna i nieunikniona reakcja chemiczna. Właśnie dla tego działania np. olej lniany, bardzo zdrowy zawierający mnogość nienasyconych kwasów tłuszczowych pożądanych dietetycznie przez organizm bywa stosowany w leczniczych maściach likwidujących brodawki: kwasy te reagują z keratyną, co kończy się rozpadem zrogowaciałej narośli. Z włosami jest identycznie. Jeśli już jest konieczność użycia olejów do włosów, to należy je starannie dobierać: zrezygnować z tych najzdrowszych bogatych w nienasycone kwasy tłuszczowe i stosować wysycone, czyli uwodorowione, w których nienasycone wiązania zostały trwale rozerwane przez przyłączenie do nich atomów wodoru, a wówczas reakcja chemiczna z keratyną włosa nie zajdzie. Które tłuszcze są utwardzone? Niespodzianka - to są margaryny spożywcze, majonezy. Najlepiej bez dodatków, fitosteroli, konserwantów, mleka w proszku, witamin. Z reguły im tańsze, tym lepsze. Natomiast oleje z niską zawartością kwasów nienasyconych, np. kokosowy można stosować do „posklejania” samych rozdwojonych końcówek włosów przed imprezą, ponieważ one i tak skazane są na obcięcie.


Nie bez winy są także szampony stosowane najczęściej w pielęgnacji włosów oraz w dużych ilościach. W tych ostatnich głównymi winowajcami bywają środki konserwujące. Co roku magazyn amerykański magazyn ShopSmart oraz wiele innych instytutów i agencji badających produkty oferowane na rynku podają listy produktów kosmetycznych mających zły wpływ na zdrowie konsumentów. Np. w 2014 r. ShopSmart przestrzegał przed triclosanem zmniejszającym płodność oraz rakotwórczymi Quaterium 15 i DMDM Hydantoin. Okazało się, że znajdują się one w wielu produktach renomowanych i znanych na naszym rynku firm. Niektóre substancje z szamponów organizm chomikuje: pobierze troszeczkę z tuszu do rzęs, uszczknie z żelu do mycia, pasty do zębów, dostanie z szamponu i tak systematycznie dzień po dniu gromadzi paskudztwa aż w końcu wybucha skumulowane zło tragedią. Np. powszechnie stosowany triclosan zaburza funkcjonowanie układu hormonalnego, u myszy zwiększa ryzyko pojawienia się nowotworów wątroby, a podobny mechanizm występuje i u ludzi, znaleziono go m.in. w moczu, mleku i surowicy i pochodził właśnie z kosmetyków.

Nie tylko konserwanty są w szamponach szkodliwe. Np. środki myjące z silikonami po pierwszym użyciu budzą zachwyt: włosy są miękkie, łatwo rozczesują się, lśnią. Prawdziwe efekty ich nadużywania widać po miesiącu – tym razem są już wysuszone, łamliwe, szorstkie, fryzura stała się jakby mniej bujna i marna z niej ozdoba. Dlaczego? Włos potrzebuje wody do utrzymania elastyczności; podczas mycia może wchłonąć jej nawet do 1/3 swojej objętości. Po umyciu powierzchnia łodygi szybko wysycha, natomiast we wnętrzu zawsze powinno trochę jej znajdować się – zwykle do 10 proc. Wadą silikonów jest ich zbyt wysoka… skuteczność. Owszem, w pierwszym myciu natłuszczają i nabłyszczają, lecz później uniemożliwiają nawilżanie wydalanym potem, wychwytywanie wilgoci z powietrza i w czasie następnego mycia utrudniają włosom zdobycie tej odrobiny wody koniecznej do zachowania urody i dobrej kondycji. Są wyjątkowo trudno zmywalne i trzeba używać naprawdę silnych preparatów albo kolejne warstwy silikonu będą nakładały się prowadząc do pogłębiania procesów wysuszenia i zniszczenia łodygi.

Alternatywą dla tego typu szamponów są rozsądne, proste, ziołowe rozwiązania. Korzystanie z oferty natury wiąże się z koniecznością rezygnacji z oczekiwania od niej cudu. Jakość włosów m.in. ich grubość, gęstość, kolor, szybkość łysienia i siwienia są dziedziczne i tylko niektóre ograniczenia materiału genetycznego przekazanego nam przez przodków udaje się przeskoczyć. Tylko wyważoną i systematyczną pielęgnacją można wycisnąć ze zdeponowanych genów i ziół maksimum pamiętając, że zawsze można problem pogorszyć nieprawidłowym odżywianiem i pielęgnacją. Szampony do codziennego mycia powinny być łagodne, nie tylko do włosów suchych, ale i tłustych, bowiem nadmierne odłuszczanie prowokuje skórę do jeszcze intensywniejszego wytwarzania łoju i koło zamyka się. Ziołowymi szamponami można dodać im nieco substancji poprawiających kondycję skóry, lecz bez hura optymizmu, gdyż ich kontakt z naskórkiem jest krótki, choć dłuższy niż w przypadku gotowych preparatów. Wynika to stąd, że są mało pieniste i wymagają dłuższego pluskania głowy. Za to przy spłukiwaniu jest duże pole do popisu dla roślin. Można nimi ograniczać pracę gruczołów łojowych, zapobiegać łupieżom, wspomóc naskórek kwaśnym odczynem, poprawiać wygląd włosów, chronić przed nadmiernym przesuszeniem, delikatnie koloryzować, usuwać dzikich lokatorów, a nawet pobudzać wzrost włosów i przyhamować ponadnormatywne wypadanie. Wszystko zależy od wyboru składu chemicznego ziół.


Gotowe szampony mogą zawierać także innego niewidzialnego wroga: jony wodorowe, a właściwie ich deficyt. Od ich ilości zależy kwasowość kosmetyku. Skóra kocha kwaśne środowisko i sama ma odczyn 4,5-6 pH. W tym lekko kwaśnym świecie włosy czują się jak ryba w wodzie: lśnią, ponieważ łuski ściśle przylegają do warstwy korowej, nie stroszą się, mniej elektryzują, są odporniejsze na grzyby i łupież, zawierają prawidłowe ilości wody. Niestety, większość „półkowych” szamponów ma odczyn zasadowy. Jaki to ma skutek dla urody? Włosy u większości ludzi zbudowane są rdzenia, warstwy korowej i chroniących je 6-8 warstw łusek zachodzących na siebie dachówkowato zespolonych spoiwem. Wygląd włosów w dużej mierze zależy od tego, czy owe łuski ściśle do siebie przylegają, gdyż wówczas równomiernie odbijają światło. Zasadowe szampony, farby, ondulacje niszczą spoiwo między łuskami i stawiają je na baczność niemal pod kątem prostym do warstwy korowej. Akurat z tą wadą gotowych produktów można sobie łatwo poradzić stosując ziołowe dodatki do ostatniego płukania, np. rozcieńczony domowy ocet jabłkowy lub przygotowane na jego bazie ziołowe octy albo świeżo wyciśnięty sok z cytryny, które naprawiają tę szkodę przywracając naturalny odczyn po myciu. To delikatne substancje zakwaszające środowisko, ale trzeba pamiętać, że keratyna rozpuszcza się w silnie zasadowym odczynie powyżej 11 pH i kwaśnym poniżej 3 pH. Przesada w tym wypadku jest zawsze ukarana.

Nadmierna utrata włosów zdarza się również w przypadkach, kiedy do toksyn pochodzących ze środowiska zewnętrznego dołączają jeszcze nasze własne zbędne produkty wytwarzane w wyniku normalnych przemian biochemicznych i zalegające w głębokich warstwach skóry. One także upośledzają funkcjonowanie tego organu, a więc porost zdrowych i mocnych włosów, paznokci. W domowych zabiegach kosmetycznych można to zagrożenie dla bujnej fryzury wyeliminować wykonując maseczki poprawiające ukrwienie skóry. Zioła rozszerzają kapilary, najdrobniejsze naczynka krwionośne, wówczas zwiększa się przepływ krwi, która sprawniej odbiera z mieszków włosowych nagromadzone tam szkodliwe substancje hamujące ich prawidłowe funkcjonowanie. Jednocześnie dostarcza im więcej tlenu wraz z koniecznymi składnikami budulcowymi. Prawidłowe dotlenienie i odżywienie przedłuża fazę aktywnego wzrostu i skraca okres uśpienia cebulek włosowych. Działanie drażniące mają głównie olejki eteryczne. Ich zawartość w roślinach jest różna, np. macierzance zaledwie 0,6 proc. w rozmarynie do 2,5 proc., melisie do 0,5 proc. Na wyekstrahowanie 1 litra olejku różanego potrzeba kilku ton płatków. To dlatego są bardzo drogie. Pocieszeniem jest, że do domowych preparatów potrzeba ich po kilka kropli, ponieważ oddziałują bardzo silnie, np. pod względem właściwości bakteriobójczych i przeciwgrzybicznych olejek goździkowy jest kilka razy skuteczniejszy od fenolu, a olejek lawendowy niemal dwukrotne. O sprawne funkcjonowanie naczynek krwionośnych, ich kurczliwość, elastyczność, odporność na pękanie, szczelność dbają flawonoidy obficie występujące w świecie ziół.

Trzecia przyczyna: brak delikatności

Brutalne traktowanie włosów zawsze mści się zwiększoną ich ilością na grzebieniach i szczotkach. Dotyczy to zwłaszcza tych wiotkich, cienkich i długich, które podczas mycia mają skłonność do mocnego splatania. Czesanie na mokro tylko pogarsza sprawę. Naciąganie, szarpanie dodatkowo uszkadza łodygę niszcząc jej wewnętrzną strukturę, a konsekwencją jest łamliwość, utrata sprężystości. Przy dobrze przeprowadzonej toalecie, odpowiednio dobranych kosmetykach i zabiegach pielęgnacyjnych zdrowe włosy w ogóle nie powinny łamać się.

Innym grzechem przeciwko urodzie są ogonki i koki w stylu tancerki flamenco, gdzie każdy włos poddany reżimowi fryzury naprężony jest do granic wytrzymałości. Dzień po dniu wyszarpywany z cebulki w końcu nie daje rady utrzymać się na głowie. Dodatkowo same gumki nie służą włosom, ponieważ w miejscu ściskania szybko następują przetarcia włosów i dochodzi do ich łamania. To od razu widać, ponieważ coraz więcej nie daje się ujarzmić w ogonku tworząc smutną, niepokorną aureolę dewastacji wokół twarzy. Osobną kategorią są wsuwki, które sunąc po skórze torują sobie drogę bezlitośnie strzygąc wszystkie włosy tuż przy skórze lub – co gorsza – wyrywając je razem z cebulkami. Wałki to kolejne narzędzie tortur włosów i skóry, bowiem najpierw włosy trzeba uczesać na mokro, później mocno naprężyć osłabiając cebulki, przytwierdzić do głowy, co skóra źle znosi, gdyż długotrwały nacisk upośledza mikrocyrkulację krwi utrudniając odżywianie i dotlenienie, a to – jak wiadomo – skutkuje osłabieniem pracy mieszków włosowych ze wszystkimi tego konsekwencjami: zmniejszeniem przyrostów, szybszym przechodzeniem w stan spoczynku i wypadaniem. Zniszczeń struktury włosa spowodowanych wysoką temperaturą suszarki lub wody nie da się naprawić żadnymi kosmetykami.

Czy to oznacza, że kobiety powinny zrezygnować z fryzur, które ich zdaniem dodają im uroku i seksapilu? Tu potrzebny jest kompromis i zasięgnięcie rady stylisty, przyjaciółek. Może nadszedł już najwyższy czas zmienić fryzurę na powodującą mniejsze straty? Przynajmniej do czasu ustabilizowania sytuacji na głowie. To może być bardzo ciekawe doświadczenie…

W codziennej trosce o piękne włosy niezmiernie ważne są przybory do czesania, grzebienie i szczotki dostosowane do indywidualnej gęstości włosów. Tam, gdzie jest to konieczne z zabezpieczonymi zębami. Nie mniej ważne jest częste korzystanie z nich, bowiem włosy zniszczone i suche potrzebują stałego natłuszczania, a najlepszy do tego jest tłuszcz produkowany nieustannie przez własne gruczoły łojowe. Trzeba go tylko rozprowadzić czesaniem od nasady włosa, gdzie się gromadzi aż po same końcówki. Zabieg wielokrotnego czesania w ciągu dnia przydaje się i włosom tłustym, ponieważ grzebień zdejmuje z nich balast łoju wraz z przylepionymi zanieczyszczeniami. Każde mycie włosów zwłaszcza rano, przed pójściem do pracy, na uczelnię, powinno poprzedzać rozczesanie, a wówczas w trakcie mycia mniej będą się splatać i łatwiejsze będą w obsłudze po oczyszczającym zabiegu. A po umyciu nie wolno ich brutalnie trzeć ręcznikiem, lecz delikatnie, pieszczotliwie wygniatać między fałdami miękkiej tkaniny i czynić wszystko, aby jak najrzadziej używać suszarki, której gorący strumień powietrza wysusza wnętrze włosa i prowadzi do uszkodzeń – podobnie jak lokówki i prostownice.


Czwarta przyczyna: łupież suchy

Łupież suchy, pojawiający się u blisko 80 proc. osób cierpiących na to schorzenie, często bywa następstwem zwykłej, codziennej pielęgnacji włosów, używania rozmaitych preparatów, suszarek. Zimą nasila się wskutek przebywania w przesuszonych pomieszczeniach i otulania głów czapkami, natomiast latem najczęściej w wyniku przesady w plażowaniu. Swoje dokładają również drożdżaki hydrolizujące tłuszcze wydalane przez gruczoły łojowe, których produkty rozpadu drażnią skórę. Łupież jest aktem samoobrony organizmu przed działaniem szkodliwych czynników: normalny cykl odnowy zewnętrznej warstwy naskórka trwa przeciętnie około miesiąca, zaś przy systematycznym podrażnianiu nabiera niesamowitego tempa skracając ten okres o połowę. Ten mechanizm obrony jest identyczny, jak w przypadku tworzenia odcisków i modzeli w uwierających butach, długopisach naciskających przez parę godzin na ten sam palec lub karku wystawionego na częstą ekspozycję słoneczną – warstwa zrogowaciała skóry pod wpływem długotrwałego i powtarzającego się bodźca szybko grubieje.

Na głowie przerośnięty, zrogowaciały naskórek wysusza się i łuszczy odpadając płatkami na kołnierze. Obfitość martwych komórek jest łakomym kąskiem dla grzybów, zwłaszcza Pitysporum ovale. Czasem do uczty dołączają także bakterie, ponieważ głowa mocno swędzi, więc odruchowo drapiemy ją otwierając ranki, na które te uciążliwe mikroby tylko czekają. W usztywnionej pod grubym zrogowaciałym pancerzem skórze gorzej pracują cebulki włosowe, ponieważ są źle odżywiane, niedotlenione, zatruwane produktami normalnych procesów biochemicznych oraz dodatkowo osłabiane toksynami wytwarzanymi przez niepożądanych lokatorów fryzury, efektem są osłabione włosy kiepsko trzymające się mieszków.

Zwalczyć łupież suchy ekologicznymi metodami jest dość łatwo np. licznymi ziołami zawierającymi garbniki. Jest to bardzo duża grupa związków o różnej budowie chemicznej, które działają ściągająco. Najkrócej rzecz ujmując garbniki reagują z białkami na powierzchni skóry tworząc filtr odwadniający żywe komórki leżące w głębiej, a to m.in. hamuje szybkość podziałów komórkowych i narastanie nowych warstw zrogowaciałego naskórka. Ogranicza nawet pracę gruczołów łojowych, co bywa przydatne przy włosach szybko przetłuszczających się. Owa zdolność do łączenia z białkami stanowi o walorach leczniczych garbników, gdyż są wykorzystywane wszędzie tam, gdzie jest konieczność zasklepiania sączących się ranek, np. w przewodzie pokarmowym, przy minimalizowaniu obrzęków, hamowaniu syntezy białek. Natomiast wadą garbników w pielęgnacji owłosionej skóry z łupieżem mógłby być brak selektywności w działaniu, ponieważ niestety obkurczają również naczynka krwionośne obniżając potencjał życiowy cebulek włosowych, co zwalnia tempo wzrostu włosów, skraca fazę aktywnego wzrostu i wydłuża okres spoczynku cebulek włosowych, gdyby nie prosty fakt, że ta sfera działalności skóry jest już poważnie zaburzona łupieżem. Należy także pamiętać, że w domowych kuracjach nie są stosowane czyste substancje, lecz oddajemy skórze pełen pakiet składników chemicznych. W roślinach – nawet tych z wysoką zawartością garbników – jednocześnie obecne są np. flawonoidy wzmacniające naczynka. Jak więc wykorzystywać tę grupę związków chemicznych? Owłosionej skórze z łupieżem należy się peeling raz w tygodniu usuwający nadmiar warstwy zrogowaciałej, maseczka wzmacniająca naczynka krwionośne oraz szampony lub płukanki z garbnikami. Stosując garbniki nie wolno przesadzać z wielkością stężeń, trzeba często zmieniać zioła i przede wszystkim dbać o silne, elastyczne naczynka krwionośne, aby poradziły sobie w każdej sytuacji. Wzmacnianie kapilar jest najefektywniejsze przez przewód pokarmowy m.in. ekosuszami, a maseczki odżywcze stanowią tylko i wyłącznie uzupełnienie prawidłowo zbilansowanej diety.

Piąta przyczyna: łupież tłusty

Łupież tłusty występuje częściej u mężczyzn niż u kobiet i wygląda inaczej niż suchy. Na owłosionej części głowy, a bywa że i na brwiach pojawiają się mocno przytwierdzone do skóry grudki podobne do strupów o szaro-żółtym zabarwieniu. To zaschnięta wydzielina nadgorliwie pracujących gruczołów łojowych oraz martwych komórek naskórka wymieszana z bakteriami i grzybami, dla których jest znakomitą pożywką i mieszkaniem oraz resztkami różnych preparatów: szamponów, lakierów, a nawet odżywek i ulicznego kurzu. Pod pseudostrupkami nie ma otwartych ranek, lecz zaczerwieniona podrażniona skóra. Łupież tłusty często bywa następstwem zaniedbanego łupieżu suchego.

Podrażniona skóra mocno swędzi, gorzej pracuje, ma zaburzoną mikrocyrkulację krwi, konsekwencją się słabe, łatwo wypadające włosy. Słowem w nasilonej postaci dzieje się wszystko to, co w łupieżu suchym, tylko w ekstremalnym wydaniu. Pomocą służą zioła z garbnikami oczyszczającymi powierzchnię skóry, ograniczającymi nadmierne wydzielanie łoju, bakterio- i grzybobójcze, przynoszące ulgę w likwidacji świądu. Szczególne ważne są peelingi po uprzednim zmiękczeniu naskórka i przylepionych grudek do skóry. Może służyć do tego obfite namaszczenie oliwą lub olejem kokosowym albo roztopionym palmowym z wysoką zawartością kwasów tłuszczowych nasyconych, aby mieć pewność, że nie zostaną uszkodzone łodygi włosów.


Szósta przyczyna: nużeniec ludzki

Głowy ok. 50 proc. Polaków po czterdziestce zaatakowane są przez nużeńca ludzkiego. To maleńki pajęczak, który wybiera na swoje lokum mieszki włosowe. Żyje tam sobie, pożerając wydzielinę gruczołów łojowych, martwe komórki naskórka, zanieczyszcza je odchodami, jajami i wylinkami. To wszystko drażni skórę upośledzając jej czynności fizjologiczne. Głowa swędzi, a na drapanej pojawiają się drobne ranki, które dodatkowo mogą być zainfekowane przez innych smakoszy ludzkiego ciała – bakterie i grzyby. Nużeniec za gościnę odwdzięcza się wypadaniem włosów, nierzadko całkowitą utratą rzęs i brwi. Bardzo łatwo się nim zaraża przez kontakt z osobą chorą przy korzystaniu z tych samych przyborów toaletowych, pościeli, przez dotyk, wędruje także z wiatrem.

Jeśli problem wypadania włosów nasilił się nagle warto udać się do dermatologa, aby potwierdził ewentualną diagnozę i pomógł w rozwiązaniu problemu, a do czasu wyznaczonej wizyty można spróbować pozbyć się intruzów domowymi sposobami z wydatną pomocą ziół, bowiem w niektórych z nich występują olejki eteryczne, których składniki paraliżują układ nerwowy nużeńca, co prowadzi trwałej eliminacji natrętów.

Siódma przyczyna: stres

Poradzić sobie ze stresem psychicznie to jedna sprawa, natomiast z negatywnymi skutkami dla włosów inne poważne zadanie. Stres mobilizuje organizm do odpowiedzi na mocno nerwową sytuację, a rozpoczyna się wydzielaniem m.in. adrenaliny i noradrenaliny. Przygotowują one organizm do walki: serce przyspiesza, zaczyna pompować więcej krwi, rozszerzają się naczynia krwionośne, mięśnie zwiększają napięcie, szybciej oddychamy, wyostrzają się zmysły. U kobiet przeżywanie stresu jest dwójnasób dokuczliwe, gdyż u nich hormony usztywniają ścianki macicy i zwiększają produkcję prostaglandyn, które nasilają przekrwienie mięśniówki macicy, a to bardzo boli. Ta dodatkowa porcja hormonów, oprócz bólów kręgosłupa, rozpalonego żelaza w dole brzucha, zaciskającej się obręczy na skroniach może nawet doprowadzić panie do omdlenia. Krew potrzebna spiętemu organizmowi pozyskiwana jest m.in. z owłosionej skóry głowy i dlatego tutaj naczynka krwionośne obkurczają się. Natychmiast odczuwają to mieszki włosowe pozbawione swojej koniecznej porcji składników odżywczych, budulcowych i tlenu. Zaczynają wytwarzać gorszej jakości włosy, szybciej przechodzą one w fazę spoczynku, a więc szybciej wypadają. Dłużej trwają także przestoje cebulek włosowych. Po silnym stresie zwiększone wypadnie włosów może utrzymywać się nawet trzy miesiące.

W tych trudnych dniach warto poświęcić kilka chwil na relaks z maseczkami rozszerzającymi naczynka krwionośne, a efekty będą widoczne. No i koniecznie należy zwrócić się do specjalistów o pomoc psychologiczną i wsparcie.

Ósma przyczyna: łysienie androgeniczne

Nadmiar męskiego hormonu dihydrotestosteronu – DHT – oraz nadwrażliwość na niego jest przyczyną wypadania włosów u niemal wszystkich mężczyzn i u ponad 60 proc. u kobiet szczególnie po menopauzie, kiedy spada stężenie estrogenu i progesteronu.

W dawnych wiekach nikt nie kwestionował pozytywnego wpływu na urodę odpadów browarnianych. Do kąpieli i mycia włosów używano chmielu i samego piwa, a kobiety browarników szczyciły się najpiękniejszymi fryzurami w mieście. W czasach PRL-u powrócił zwyczaj moczenia głów w piwie. Czy słusznie? Współczesna chemia wyizolowała z chmielu wiele pożytecznych związków, w tym substancji zbliżonych działaniem i budową do żeńskich hormonów płciowych. Organizm zawsze daje się na nie nabrać. Takich roślin zawierających tę grupę związków chemicznych jest spora grupa, ale ingerencja w układu hormonalny zawsze powinna przebiegać pod nadzorem lekarzy. Związki te łatwo pokonują barierę naskórka i dostają się do krwiobiegu mając wpływ na cały organizm.

Dziewiąta przyczyna: choroby i leki 

Nie każda wysoka gorączka kończy się uszczupleniem stanu posiadania na głowie, lecz bardzo często właśnie tak bywa. Przez 2-3 miesiące po chorobie słabo odżywione i niedotlenione włosy szybciej rozstają się ze skórą, wydłuża się także okres spoczynku. Całkowicie wypadają po chemio- i radioterapii, w dużych ilościach przy bulimii i anoreksji, anemii, kile oraz wielu innych schorzeniach, dlatego warto przy zasadniczej kuracji porozmawiać z lekarzem o jej konsekwencjach dla fryzury, aby dodatkowo nie zubożyć jej przez stres oraz uzyskać poradę, jak zapobiegać wypadaniu włosów w swoim konkretnym przypadku. Tym bardziej, że do spustoszeń przyczyniają się leki tak niewinne, jak m.in. obniżające cholesterol, przeciwzapalne, niektóre psychotropy. Są one nieodzowne do wyzdrowienia, ale wydalane wraz z potem, łojem drażnią skórę osłabiając zdolności produkcyjne cebulek włosowych. Po zakończeniu kuracji sytuacja powinna powrócić do normy.


Dziesiąta przyczyna: grzybice

Grzybice są chorobą skóry i bardzo często włosów, które stają się matowe, łamliwe, a ponieważ z głowy osypują się złuszczone płatki skóry bardzo często mylone są z łupieżem. Naukowo dowiedziono, że grzyby łatwiej atakują skórę z deficytem witamin z grupy B oraz dodatkowo któregoś z pierwiastków: cynku, krzemu, magnezu i miedzi. Natychmiast trzeba zmienić dietę, udać się do dermatologa i później, po zakończonej kuracji zapobiegać nawrotom schorzenia, gdyż grzybek i jego formy przetrwalnikowe w dalszym ciągu czyhają na ponowną okazję do ataku.

Ziół o właściwościach przeciwgrzybicznych jest mnogość, lecz zanim zostaną wciągnięte do pielęgnacji włosów warto rozpocząć od płukanek kwaśnych, bowiem może okazać się, że po ich kilkakrotnym zastosowaniu skóra z włosami była zdrowa, a ich matowość jest spowodowana licznymi zanieczyszczeniami, nadmiarem preparatów kondycjonujących.

Jedenasta przyczyna: wahania hormonalne

Włosy często wypadają po ciąży. Winne są temu m.in. prolaktyna, hormon wytwarzany przy karmieniu piersią oraz wahania w tym okresie estrogenów. Zwykle po kilku miesiącach od porodu i zakończenia karmienia sytuacja normuje się i włosy odzyskują dawną bujność. Po menopauzie, kiedy osłabła produkcja estrogenów także nasila się wypadanie włosów. Identycznie może być przy przyjmowaniu tabletek antykoncepcyjnych oraz wszelkich innych zaburzeniach hormonalnych, np. kłopotach z tarczycą. Po dopasowaniu pigułek oraz podjęciu leczenia endokrynologicznego problem powinien zniknąć i zawsze warto porozmawiać o tym z lekarzem.

Wahania hormonalne i zaburzenia funkcjonowania gruczołów produkujących hormony mogą być także przyczyną przedwczesnego siwienia włosów nawet u dzieci – tak często dzieje się przy schorzeniach tarczycy, anemii, cukrzycy, kłopotach z krążeniem, problemach z nerkami i in. Włosy bywają dobrym wskaźnikiem ogólnego stanu zdrowia i kondycji organizmu, jeśli dzieje się z nimi coś niepokojącego konieczna jest wizyta u lekarza, w myśl zasady strzeżonego Pan Bóg strzeże.

Dwunasta przyczyna: błędy pielęgnacyjne 

Częstą przyczyną wypadania włosów zimą – oprócz uboższej w owoce i warzywa diety – jest mocne wychłodzenie skóry głowy, wysokie wahania temperatur, przesuszone powietrze. W mroźne dni wilgotność na dworze jest równa zeru: cała wilgoć została zamknięta w kryształkach lodu. Wrogiem są również klimatyzowane pomieszczenia.

Zimą konieczne są nakrycia głowy. W czasie długich pobytów na świeżym powietrzu, spacerach, nartach, zjazdach saneczkami, porannych biegach pod czapką wytwarza się mikroklimat otaczający głowę z większą zawartością wody i ciepłem chroniącym cebulki włosowe – wszyscy o tym wiedzą, lecz czasem niechęć do czapek bywa większa niż rozsądek. Zima to doskonały moment na wizytę u fryzjera lub stylisty, aby pomogli dobrać fryzurę do panujących warunków i… czapki. Zmiana wyglądu może okazać się fantastycznym doświadczeniem, podobnie jak dobór nakrycia głowy. To prawda, że pod nim włosy będą się szybciej przetłuszczać, jednak należy pamiętać, że bez niego proces nasili się jeszcze bardziej, ponieważ wydzielanie łoju jest elementem ochrony organizmu przed nadmiernym wysuszeniem skóry i włosów.

Od zbytniego przesuszenia włosów nie uwolnimy się także wiosną i latem, choć przyczyny są inne: wysokie temperatury, powiew wiatru znad morza oraz wpływ słońca. Dlaczego piękno włosów cierpi z powodu deficytu wody? W przesuszonych odstają łuski i wówczas łatwiej o trwałe uszkodzenia, złamania, elektryzowanie fryzury, włosy są szorstkie, matowe, rozdwajają im się końcówki.

Zioła, owoce i warzywa stosowane w pielęgnacji włosów

Kluczem do skorzystania z obfitej oferty natury jest rozsądek, precyzyjne zdefiniowanie własnych potrzeb, rezygnacja z nierealnych mrzonek nie mających podstaw we własnym materiale genetycznym oraz skonfrontowanie ich z możliwościami ziół. Dobierając rośliny lecznicze do domowych preparatów kosmetycznych trzeba wykazać się dużą ostrożnością cały czas pamiętając, że jesteśmy niesamowicie skomplikowaną fabryką chemiczną na której procesy technologiczne zamierzamy za chwilę wpłynąć. Zmiany powinny przynieść korzyść, lecz nieumiejętne dobranie ziół, metody ich obróbki lub stężeń pogorszą sprawę. Tutaj nie ma magii, lecz są konkretne reakcje fizyko-chemiczne. Decydując się na pomoc ziół należy uwzględnić wielokierunkowość ich oddziaływania wynikającą z różnorodnego składu chemicznego. Interesujące nas związki chemiczne zawsze otrzymujemy w pakiecie razem z pozostałymi składnikami obecnymi w roślinie. Najczęściej to pozytywne zjawisko, bowiem substancje czynne, na których nam zależy są w fizjologicznej równowadze z resztą wspomagającą ich oddziaływanie. Wielokrotnie w badaniach naukowych dowodzono, że chemicznie czyste substancje mają często inne działanie niż zastosowane łącznie.


Co jeszcze koniecznie należy wiedzieć o leczniczych roślinach? Ciemną stroną ziół, podobnie jak wszystkiego co nas otacza i co jemy, jest opcja wywołania uczulenia, dlatego przed użyciem należy upewnić się, czy stosowanie ich jest w naszym przypadku bezpieczne. Szczególnie ostrożne powinny być kobiety w ciąży i osoby chore, które mogą stosować zioła tylko po zasięgnięciu opinii lekarza. Innym błędem często popełnianym przez niewtajemniczonych jest zupełnie niepotrzebne, a nawet szkodliwe sięganie po zwiększone dawki: zamiast pomóc najczęściej wywołują przykre skutki. Równie niefrasobliwe może okazać się samodzielne zbieranie roślin. Często poszczególne gatunki różnią się detalami, np. nieoceniona w pielęgnacji włosów lipa drobnolistna na spodniej stronie blaszki liściowej tuż u nasady ogonka ma rude włoski, a jej bardzo bliska krewniaczka – białe. Na szczęście oba gatunki mają podobne działanie. Gatunek łopian większy jest niemal nie do odróżnienia dla laika od dwóch pozostałych: mniejszego i pajęczynowatego. Niewprawne oko z łatwością może pomylić jasnotę białą z pokrzywą, itd., a więc zbierać rośliny można wyłącznie te, które są doskonale znane, aby nie trafić na trujące lub nie narazić się na mandat za zrywanie chronionych kwiatków. Są trzy możliwości wybrnięcia z sytuacji: nauczenia się rozpoznawania potrzebnych gatunków, zakupu ziół w specjalistycznych sklepach lub założenie własnego ziołowego ogródka z gwarantowanych nasion i opanowanie nietrudnej sztuki suszenia, a robi się to szybko, w przewiewnym i zacienionym miejscu, zwykle w temperaturze nie przekraczającej 55 st. C.

W zależności od potrzebnych do kosmetyków związków aktywnych wydobywa się je z ziół: naparami, odwarami, wyciągami alkoholowymi lub olejowymi.

Napar. Jego przygotowanie zawsze się udaje: odmierzoną ilość zioła należy zalać wrzątkiem, nakryć, naczynie postawić w gorącej wodzie lub na pokrywce z gotującą się zupą, ponieważ trzeba je ogrzewać przez 15 minut nie dopuszczając do wrzenia, później zdjąć, odczekać jeszcze 15 minut do naciągnięcia i wykorzystać.

Odwar. Przygotowanie odwaru jest równie proste: ta metoda służy do wydobycia z roślinnych komórek związków chemicznych trudno rozpuszczalnych w wodzie. Wówczas odmierzoną ilość zioła należy wsypać do wody, doprowadzić do wrzenia i gotować przez 2-5 minut, a czasem nawet dłużej, później odstawić do wolnego wystudzenia. W zależności od rodzaju związków chemicznych, które są nam potrzebne do wody wsypuje się różne dodatkowe substancje ułatwiające przejście do roztworu wodnego potrzebnych substancji, np. przy alkaloidach 0,5 g kwasu cytrynowego (może być spożywczy) na 100 g wody, natomiast saponiny wymagają środowiska zasadowego.

Macerowanie śluzów także nie jest skomplikowane. Rozdrobnione zioło np. siemię lniane należy zalać letnią przegotowaną wodą, ale w ilości mniejszej niż przewiduje receptura, ponieważ woda będzie jeszcze potrzebna do przepłukania rośliny, odstawić na 1-2 godziny, sporadycznie na dłużej. Po upłynięciu wymaganego czasu należy przecedzić nasiona przez drobne sitko zawartość i kilkakrotnie przepłukać je.

Wyciągi alkoholowe wymagają sporo czasu, ale efektywnej pracy zaledwie kilka minut. Sporządza się je w przypadku wyjątkowo opornych związków chemicznych, których woda nie daje rady wypłukać. Alkohol wykorzystuje się także do konserwowania, bowiem część związków aktywnych szybko traci swoje sprawcze moce i etanol znacznie wydłuża ten czas. Przygotowanie wyciągu alkoholowego: odmierzoną ilość zioła należy zalać 4 częściami spirytusu i 1 częścią destylowanej wody. Odstawić zwykle na 7-10 dni, odcedzić i przed użyciem koniecznie rozcieńczać dostosowując do swojego typu skóry i własnej wrażliwości.

Wyciągi olejowe: ich sporządzanie jest prostsze od alkoholowych, gdyż odmierzoną ilość zioła należy zalać wybranym olejem lub oliwą, odstawić na 7-10 dni, odcedzić i stosować do pielęgnacji urody.

Receptury kosmetyków z ziołami należy co 2-3 tygodnie zmieniać i po miesiącu można już powrócić do pierwotnej receptury, a chodzi o to, aby skóra nie przyzwyczajała się – trzeba wymuszać na niej stałą aktywność. Podane przepisy nie są sztywne, można zrezygnować z jakiegoś składnika lub wzbogacić przepis własnym dodatkiem, zmniejszać lub zwiększać ilości, byle by wiedzieć, jaki to będzie miało skutek. Po zaaplikowaniu po raz pierwszy preparatu należy uważnie obserwować reakcję skóry, włosów i stosownie do efektów ulepszać jego skład, a wybór ziół jest duży:

Komentarze