Bluszcz u mnie zamiast trawnika

Nie przepadam za trawnikami, a precyzyjniej za koszeniem, płoszeniem kretów, itd. Dlatego rozglądałam się za innymi roślinami okrywowymi. Mój wybór padł m.in. na bluszcz. W wyobraźni widziałam intensywnie ciemną zieleń i już cieszyłam się, że będę miała mniej pracy. Bluszcz mnie nie zawiódł, choć wystawił moją cierpliwość na próbę, ponieważ musiałam czekać 2 lata na pokrycie 1 m kw. z jednej ok. pół metrowej sadzonki. Na początku rósł słabo i pracy miałam sporo z pieleniem, gdyż nie używałam folii przeciw chwastom: chciałam, aby boczne pędy solidnie ukorzeniły się. Pomagałam im w tym przysypując płożące się łodygi glebą. Aby pobudzić rozgałęzianie się usuwałam mniej niż 1 cm szczytowych części pędów. Młode rośliny podlewałam, później dobrze radziły sobie i z suszą i  deszczami. Nawożę go raz w roku na wiosnę azotem.


Teraz pracy mam jakby mniej niż z trawnikiem za to jest przyjemniejsza. Po prostu sekatorem skracam wyrastające łodygi poza zakreślone przeze mnie granice i bluszcz doskonale to znosi. Z tego powodu jest dobrym materiałem do tworzenia rozmaitych ozdobnych form rozpiętych na różnych rusztowaniach, ale najlepiej pnie się po murach, betonowych ogrodzeniach, na siatce ogrodzeniowej trzeba mu pomagać prowadząc i przywiązując prawie każdy pęd. W moim ogrodzie bluszcz porasta także betonowe ogrodzenie i zanim to nastąpiło, wcześniej zadbałam o solidne rozrośnięcie się na ziemi, aby wiele gałązek puściło się na mur. Bluszcz na parkanie cieszy oko, jest siedliskiem wielu żyjątek, lecz nie zawsze są to mile widziani goście np. jak na zdjęciu szerszenie.

W wczesną wiosną robię gruntowny przegląd bluszczu i wycinam wszystko, co jest uschnięte i niepotrzebne.


Na co teraz zwróciłabym uwagę wysadzając bluszcz zamiast trawnika? W moim przypadku trochę przegapiłam planowanie, a częściowo zawiodła mnie wyobraźnia. Tak się cieszyłam rozrastającymi się roślinami, że zapomniałam, że litą przestrzeń zieleni chciałam urozmaicić jaśminem, piwoniami. Później w kłębowisku łodyg bluszczu trudno jest bez szkody dla niego wygospodarować odpowiednie miejsce. Dobrze jest więc je zabezpieczyć na początku lub wysadzać inne rośliny jednocześnie trochę ryzykując, że szybko rosnące będą zagłuszały młody bluszcz. No i trzeba liczyć się z tym, że bluszczowy „trawnik” jest z roku na rok niewiele, ale jednak, wyższy. Zdarza mu się zakwitnąć i wydawać granatowe owoce.

Wiem, że są różne piękne ozdobne odmiany bluszczu, ja jednak chciałam mieć dziki, prosto z lasu. Z naturalnego środowiska było to niemożliwe, gdyż jest pod ochroną. Długo na niego polowałam i już traciłam nadzieję, kiedy zwiedzając Oporów w parku wokół zamku znalazłam go mnóstwo. Pozwolono mi oderwać gałązkę. Wybrałam ją starannie wyszukując taką z zawiązkami korzeni. Ukorzeniła się bardzo łatwo bez ukorzeniacza: pęd pocięłam na 10 cm odcinki, pozostawiałam tylko górną parę liści, każdą włożyłam do oddzielnego pojemnika z wodą i po 2 tygodniach miałam już gotowe sadzonki. Najpierw wysadziłam je do doniczek z ziemią wymieszaną z torfem (1:1), i później po zahartowaniu wczesną jesienią na grządkę.


Dlaczego chciałam mieć naturalny bluszcz? Ponieważ zamierzałam go wykorzystywać do domowych kosmetyków, ocywiście w umiarkowanych ilościach, ponieważ nadmiar jest trujący. W naszej rodzinie stosujemy go jako dodatek do kąpieli antycellulitowych, regenerujących maseczek, a owoce do nadawania czarnym włosom lekko granatowego połysku.

Maseczka z bluszczu

Bluszcz pomaga normalizować funkcjonowanie cery tłustej ze skłonnością do trądziku. Zioło działa bakteriobójczo, przeciwzapalnie oraz drażni skórę rozszerzając drobne naczynka krwionośne, a to lepiej dotlenia, odżywia i oczyszcza skórę Substancjami aktywnymi w bluszczu są saponiny, kwasy organiczne, garbniki ze znaczącym dodatkiem witamin A i E.

Składniki: kilka świeżych liści bluszczu, 3, łyżeczki starego korzenia selera, 10 kwiatów stokrotek polnych i kilka liści pięciornika kurze ziele, który wzmaga właściwości bakteriobójcze bluszczu oraz hamuje działalność wydzielniczą gruczołów łojowych.

Przygotowanie: wszystkie zioła miksuję z łyżeczką oliwy bez konserwantów, by uzupełniła skład chemiczny w witaminę F, rozpuściła z roślin wit. A i E, zmiękczyła naskórek. Na końcu dodaję 3 odżywczego i odświeżającego selera.

Stosowanie: maseczkę nakładam na twarz na góra 15 minut.


Suchy szampon z bluszczem

Suchy szampon przygotowuję w wyjątkowych przypadkach dla znajomych: tylko wówczas, kiedy głowa nie radzi sobie z łupieżem i nadmiarem tłuszczu. Do tego kosmetyku potrzebuję kilka suszonych liści bluszczu, ponieważ jest zasobny w saponiny, które ułatwiają zbieranie tłuszczu, kwasy organiczne i garbniki utrudniające życie mikrobom. Liście mielę w młynku do kawy razem z łyżką suszonego korzenia mydlnicy zasilającej szampon w dodatkową porcję saponin oraz łyżeczką melisy dla miłego, odświeżającego cytrynowego aromatu. Proszkiem posypuję włosy i po 5 minutach wyczesuję go. Muszę także przyznać, iż użycie suchego szamponu jest tylko półśrodkiem, bowiem efekt estetyczny jest marny: na włosach jest mniej tłuszczu, jednak włosy tracą puszystość i są matowe.

Maseczka dla cery tłustej

Bluszcz pomaga normalizować funkcjonowanie cery tłustej ze skłonnością do trądziku. Zioło działa bakteriobójczo, przeciwzapalnie oraz drażni skórę rozszerzając drobne naczynka krwionośne, a to lepiej dotlenia, odżywia i oczyszcza skórę Substancjami aktywnymi w bluszczu są saponiny, kwasy organiczne, garbniki ze znaczącym dodatkiem witamin A i E. Do maseczki potrzebuję latem kilka świeżych liści bluszczu, 10 kwiatów stokrotek polnych i kilka liści pięciornika kurze ziele, który wzmaga właściwości bakteriobójcze bluszczu oraz hamuje działalność wydzielniczą gruczołów łojowych. Wszystkie zioła miksuję z łyżeczką oliwy bez konserwantów, by uzupełniła skład chemiczny w witaminę F, rozpuściła z roślin wit. A i E, zmiękczyła naskórek. Na końcu dodaję 3 łyżki startego bakteriobójczego, odżywczego i odświeżającego selera. Maseczkę nakładam na twarz na góra 15 minut.

Komentarze