Pepino: w zimę przygotowuję sadzonki

Uprawa pepino, pochodzącego z tropikalnej części Ameryki Południowej, w moim ogrodzie pod gołym niebem była dla mnie dużym wyzwaniem. Udało się, lecz nie za pierwszym razem.

I to mimo iż ściśle przestrzegałam zaleceń z opakowania nasion. Tak jak radzono w odpowiednim czasie przygotowałam sadzonki, przesadziłam je na grządkę słoneczną i chronioną przed silniejszymi porywami wiatru. Rośliny bujnie rosły, lecz okazało się, że długość naszego lata wystarczyła zaledwie tylko do tego: nie zdążyły zakwitnąć ani nawet zawiązać pąków kwiatowych.




Uprawiam pepino po swojemu

Pepino to roślina wieloletnia i stwierdziłam, że należy dać jej szansę na owocowanie w następnym sezonie. Na próbę jesienią wykopałam 3 rośliny trochę poturbowane prze ślimaki, skróciłam łodygi do 10 cm, każdą posadziłam w 10 l wiaderku z ziemią uniwersalną. Zimę spędziły na strychu ze słabym dostępem światła i temp. ok. 10 st. C, jak przygrzało słońce to było im cieplej, czyli warunki mało komfortowe. Nowo wyrastające pędy wyglądały nieco inaczej niż w ogrodzie, gdzie były sztywno wzniesione, Na poddaszu rosły wiotkie, nadmiernie wydłużone i zaczęły płożyć się. Wykorzystałam to. 


Wykałaczkami dociskałam je do podłoża, zawsze w miejscu styku z glebą wypuszczały korzenie i, co było dla mnie ważne, pionowo od nich wzniesione boczne pędy. W grudniu, styczniu owe boczne łodyżki mają wysokość 5-8 cm delikatnie je odrywam i od razu sadzę bez stosowania ukorzeniacza w przygotowane doniczki. Przyjmują się prawie wszystkie. Co tym osiągam? Na wiosnę mam „dorosłe” rośliny, gotowe do błyskawicznego kwitnienia. Po zahartowaniu wysadzam je w końcu maja na wcześniej wykompostowaną grządkę, co znoszą bardzo dobrze. Jeśli tylko temperatura jest odpowiednio wysoka już na początku lipca pojawiają się pąki kwiatowe, a dojrzałe owoce na przełomie sierpnia i września. Od tego czasu robię tak zawsze, a jeśli mam siać pepino, to w grudniu, najpóźniej w styczniu. 


Moje plony są – no cóż – niezbyt satysfakcjonujące. Właściwie jak zauważyłam mimo mojego wysiłku wszystko jest w rękach natury i temperatur w lecie. Roślina jest bardzo na nie wrażliwa, jeśli tylko jej nie odpowiadają zrzuca kwiaty, zawiązki owoców. Ale nie mam na razie szklarni, więc muszę znosić jej fochy i cieszyć się tym, co daje.

Inne nazwy: psianka pepino, melon gruszkowaty, pepino melon.

Komentarze