„Niewiele osób zdaje sobie sprawę, iż pyretroidy wchodzą w skład produktów leczniczych, biocydów oraz pestycydów – mówi dr hab. n. med. Barbara Nieradko-Iwanicka z Katedry Higieny lubelskiego Uniwersytetu Medycznego. – Co więcej, niejednokrotnie stężenie substancji aktywnej w produkcie uważanym za bezpieczny np. impregnacie do drewna lub obroży przeciwpchelnej dla pupila może być wielokrotnie wyższe niż w pestycydzie stosowanym w rolnictwie.”
Pyretroidy to syntetyczne pochodne naturalnych pyretryn występujących w największych ilościach złocieniach m.in. dalmatyńskim, kaukaskim, perskim. Już przed wiekami zauważono, iż ich wysuszone i sproszkowane kwiaty działają zabójczo na pasożytnicze insekty. Współczesna nauka poprzez niewielkie modyfikacje cząsteczek uczyniła z nich jeszcze - ok. 10-krotnie - silniejszą broń powszechnie stosowaną do zwalczania m.in. świerzbowca, wszy, komarów, kleszczy, karaluchów, smakoszy upraw rolniczych, drewna.
Według informacji Elżbiety Buchmiet z Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych obecnie dopuszczonych jest do użytku 40 preparatów, które zawierają w swoim składzie substancję czynną pyretryny i pyretroidy. W większości są to produkty definitywnie rozwiązujące problem uciążliwych lokatorów: owadów, pajęczaków i skorupiaków, zaś znikoma ilość preparatów ma je wabić lub odstraszać. Mają różną postać: aerosoli, płynów, płytek, wkładek do zapór elektrycznych. Są wśród nich również środki przeznaczone do utrzymania higieny człowieka stosowane bezpośrednio na skórę. Dla zwierząt przewidziano m.in. obroże przeciw ektopasożytom skóry z 50 proc. udziałem pyretrum, co dorównuje niektórym pestycydom stosowanym w rolnictwie, choć są i takie, w których stężenie wynosi zaledwie 0,001 proc.
Okazuje się, że pyretroidy stosowane w środkach ochrony roślin używane są również do zabezpieczania mebli, nasączane są nimi dywany w ochronie przed roztoczami, nierzadko odzież np. mundury leśników w uzasadnionej obawie przed kleszczami lub po prostu przed spacerem po lesie. Słowem, poza pestycydami, jest wiele źródeł tych substancji w naszym bezpośrednim otoczeniu i ich ilość powiększamy rozpylając preparaty zwalczające komary, rozsypując trutki na karaluchy, używając świecy owadobójczych.
Czy w takim razie perytroidy z produktów wpisanych przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, mebli, są bezpieczniejsze od tych w pestycydach? „Nie, ponieważ to wciąż jest ten sam związek aktywny – kategorycznie stwierdza dr B. Nieradko-Iwanicka – który oddziałuje identycznie na organizm człowieka niezależnie od źródła jego pochodzenia. W literaturze opisano wiele skutków ubocznych i zatruć pyretroidami ludzi. To samo dotyczy zwierząt np. okazało się, że koty są szczególnie wrażliwe na tę grupę związków i bywało, że rozstawały się z życiem po zastosowaniu szamponu.”
W naszym konsumenckim zachowaniu jest więc sporo niekonsekwencji, ponieważ boimy się pestycydów ijednocześnie sami wprowadzamy je do swojego środowiska. „Opinia publiczna rzeczywiście stygmatyzuje środki ochrony roślin – mówi uczona – choć ich stosowanie jest kontrolowane m.in. przez służby rolne, sanitarne, handlowe. Większy problem dostrzegam w pozostałych produktach powszechnie dostępnych zawierających pyretroidy. Najważniejsze jest, aby korzyści z ich właściwego stosowania przewyższyły możliwe działania uboczne, a to nakazuje ostrożne i rozsądne używanie ich tylko w uzasadnionych przypadkach. Koniecznie należy czytać ulotki, zapoznać się z ewentualnymi objawami ubocznymi i w razie niepokojących objawów zwrócić się o pomoc do lekarza.”
Źródło: Ex.Au.
Pyretroidy to syntetyczne pochodne naturalnych pyretryn występujących w największych ilościach złocieniach m.in. dalmatyńskim, kaukaskim, perskim. Już przed wiekami zauważono, iż ich wysuszone i sproszkowane kwiaty działają zabójczo na pasożytnicze insekty. Współczesna nauka poprzez niewielkie modyfikacje cząsteczek uczyniła z nich jeszcze - ok. 10-krotnie - silniejszą broń powszechnie stosowaną do zwalczania m.in. świerzbowca, wszy, komarów, kleszczy, karaluchów, smakoszy upraw rolniczych, drewna.
Według informacji Elżbiety Buchmiet z Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych obecnie dopuszczonych jest do użytku 40 preparatów, które zawierają w swoim składzie substancję czynną pyretryny i pyretroidy. W większości są to produkty definitywnie rozwiązujące problem uciążliwych lokatorów: owadów, pajęczaków i skorupiaków, zaś znikoma ilość preparatów ma je wabić lub odstraszać. Mają różną postać: aerosoli, płynów, płytek, wkładek do zapór elektrycznych. Są wśród nich również środki przeznaczone do utrzymania higieny człowieka stosowane bezpośrednio na skórę. Dla zwierząt przewidziano m.in. obroże przeciw ektopasożytom skóry z 50 proc. udziałem pyretrum, co dorównuje niektórym pestycydom stosowanym w rolnictwie, choć są i takie, w których stężenie wynosi zaledwie 0,001 proc.
Okazuje się, że pyretroidy stosowane w środkach ochrony roślin używane są również do zabezpieczania mebli, nasączane są nimi dywany w ochronie przed roztoczami, nierzadko odzież np. mundury leśników w uzasadnionej obawie przed kleszczami lub po prostu przed spacerem po lesie. Słowem, poza pestycydami, jest wiele źródeł tych substancji w naszym bezpośrednim otoczeniu i ich ilość powiększamy rozpylając preparaty zwalczające komary, rozsypując trutki na karaluchy, używając świecy owadobójczych.
Czy w takim razie perytroidy z produktów wpisanych przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, mebli, są bezpieczniejsze od tych w pestycydach? „Nie, ponieważ to wciąż jest ten sam związek aktywny – kategorycznie stwierdza dr B. Nieradko-Iwanicka – który oddziałuje identycznie na organizm człowieka niezależnie od źródła jego pochodzenia. W literaturze opisano wiele skutków ubocznych i zatruć pyretroidami ludzi. To samo dotyczy zwierząt np. okazało się, że koty są szczególnie wrażliwe na tę grupę związków i bywało, że rozstawały się z życiem po zastosowaniu szamponu.”
W naszym konsumenckim zachowaniu jest więc sporo niekonsekwencji, ponieważ boimy się pestycydów ijednocześnie sami wprowadzamy je do swojego środowiska. „Opinia publiczna rzeczywiście stygmatyzuje środki ochrony roślin – mówi uczona – choć ich stosowanie jest kontrolowane m.in. przez służby rolne, sanitarne, handlowe. Większy problem dostrzegam w pozostałych produktach powszechnie dostępnych zawierających pyretroidy. Najważniejsze jest, aby korzyści z ich właściwego stosowania przewyższyły możliwe działania uboczne, a to nakazuje ostrożne i rozsądne używanie ich tylko w uzasadnionych przypadkach. Koniecznie należy czytać ulotki, zapoznać się z ewentualnymi objawami ubocznymi i w razie niepokojących objawów zwrócić się o pomoc do lekarza.”
Źródło: Ex.Au.
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję i pozdrawiając życzę sukcesów!
Usuń