Hyzop jest dla mnie ważnym ziołem, ponieważ pomaga mi w walce ze zmorą – poceniem się dłoni przy każdej stresującej sytuacji, a popijając przeciwpotowe herbatki doceniłam jego gorzkawy smak, zauroczył mnie jego zapach i powoli stawał się cenioną przyprawą. Stosując go coraz częściej zauważyłam dobroczynny wpływ na organizm: pomagał w kaszlu rozrzedzając wydzielinę zalegającą w drogach oddechowych, ma właściwości przeciwzapalne, jak każda przyprawa zwiększa wydzielanie soków trawiennych, likwiduje wzdęcia normując stan flory w przewodzie pokarmowym. Jest również moczopędny. Warto go używać do kąpieli stóp. Do tej pory zaobserwowałam jedną wadę: zwiększa apetyt, a ten mi dopisuje i bez niego.
Uprawa hyzopu jest łatwa, co jest ważne, gdyż przy mroźnych i bezśnieżnych zimach zdarza mu się wymarzać i uprawę muszę zaczynać od początku. Późną jesienią przed chłodami chronię go kopczykiem z ziemi wymieszanej z butwiejącymi liśćmi. Z tego samego powodu przycinam go dopiero wiosną, aby własne gałązki dodatkowo chroniły go przed chłodami. Jeśli mimo wszystko go stracę, wiosną zaczynam od nowa. Wysiewam po kilka niezaprawionych nasion do doniczki, kiełkują w temp. 15-20 st. C. Jeśli wszystkie wzejdą pozostawiam najsilniejszą. Zahartowane rośliny przesadzam do ogrodu w połowie lipca i wówczas mam pewność, że przy ciepłej jesieni zdąży jeszcze zakwitnąć, a ja zbiorę zioło.
Hyzop lubi glebę zasobną w wapń, dlatego zbieram dla niego skorupki od jajek i zanim go przesadzę do dołka wrzucam 2-3 łyżki grubo potłuczonych skorupek i tyle samo garści kompostu. Grządka dla hyzopu musi być słoneczna nad czym ubolewam, ponieważ chętniej widziałabym go między krzewami m.in. porzeczek i agrestu, by wabił pszczoły i zwiększał ich plony. W pełnym słońcu wytwarza więcej cennego olejku eterycznego. Dobrze znosi suszę, a niewielkie nocne przymrozki nie wyrządzają mu szkody. Doskonale nadaje się do uprawy na balkonach, południowych parapetach – jest piękną efektowną rośliną kwitnącą przez całe wakacje.
Do swoich herbatek, na przyprawę wykorzystuję świeże, prosto z krzaczka listki z dodatkiem fioletowych kwiatków, natomiast na suszone zapasy ścinam tylko raz na początku kwitnienia.
Inne nazwy przyprawy: józefek, izap lekarski
Uprawa hyzopu jest łatwa, co jest ważne, gdyż przy mroźnych i bezśnieżnych zimach zdarza mu się wymarzać i uprawę muszę zaczynać od początku. Późną jesienią przed chłodami chronię go kopczykiem z ziemi wymieszanej z butwiejącymi liśćmi. Z tego samego powodu przycinam go dopiero wiosną, aby własne gałązki dodatkowo chroniły go przed chłodami. Jeśli mimo wszystko go stracę, wiosną zaczynam od nowa. Wysiewam po kilka niezaprawionych nasion do doniczki, kiełkują w temp. 15-20 st. C. Jeśli wszystkie wzejdą pozostawiam najsilniejszą. Zahartowane rośliny przesadzam do ogrodu w połowie lipca i wówczas mam pewność, że przy ciepłej jesieni zdąży jeszcze zakwitnąć, a ja zbiorę zioło.
Hyzop lubi glebę zasobną w wapń, dlatego zbieram dla niego skorupki od jajek i zanim go przesadzę do dołka wrzucam 2-3 łyżki grubo potłuczonych skorupek i tyle samo garści kompostu. Grządka dla hyzopu musi być słoneczna nad czym ubolewam, ponieważ chętniej widziałabym go między krzewami m.in. porzeczek i agrestu, by wabił pszczoły i zwiększał ich plony. W pełnym słońcu wytwarza więcej cennego olejku eterycznego. Dobrze znosi suszę, a niewielkie nocne przymrozki nie wyrządzają mu szkody. Doskonale nadaje się do uprawy na balkonach, południowych parapetach – jest piękną efektowną rośliną kwitnącą przez całe wakacje.
Do swoich herbatek, na przyprawę wykorzystuję świeże, prosto z krzaczka listki z dodatkiem fioletowych kwiatków, natomiast na suszone zapasy ścinam tylko raz na początku kwitnienia.
Inne nazwy przyprawy: józefek, izap lekarski
Komentarze
Prześlij komentarz