Przebiedowały tam pół roku i jestem z nich dumna, bo dały radę! Ale nie były w oszałamiającej kondycji. Okazało się, że dwóm, które zmoczyłam podlewając od góry zaczęły gnić pozostawione zeszłoroczne kikuty łodygi. U pozostałych, podlewanych między ścianą wiaderka i torbą wszystko było w porządku, poza tym liście były blade i mocno wydłużone - to normalne przy krótkim dniu.
Wiosną w każdej bryle było po kilka – od 3 do 8 – odrostów. Na początku kwietnia wystawiłam wiaderka, aby zahartować rośliny po garażowej niewoli, a później posadziłam. Błyskawicznie zaczęły odradzać się. Na każdej bryle pozostawiłam po 2-3 odrosty (wiem, że będą miały mniejsze pąki, ale one są najlepsze na przetwory), natomiast z pozostałych zrobiłam sadzonki, co trochę opóźni wydanie smakowitych kwiatów, lecz i z tego się cieszę, ponieważ dłużej będzie u mnie karczochowy sezon.
Ten na zdjęciu za bardzo rozkwitł. Reszta podoba mi się.
OdpowiedzUsuń