Problemy rozpoczynają się już przy kiełkowaniu. Musi mieć wówczas temperaturę 20 st. C przez całą dobę. Przy niższej wzejdzie, lecz liścienie będą żółte i trwa w takim stanie nawet miesiąc, jakby się zastanawiała, czy warto żyć i najczęściej, niestety, zamiera. Im bliższa jest temperatura owych granicznych 20 st. tym większe są szanse na sukces uprawy. Takie zachowanie jest przeciwieństwem innych warzyw, których nasiona „czekają” w glebie na odpowiednią temperaturę kiełkowania. Ona jest niecierpliwa, wschodzi i są kłopoty.
Rozpikowane palety utrzymuję także w cieple. Rzucam ją na szerokie wody, czyli przesadzam na grządki po wcześniejszym hartowaniu dopiero w połowie czerwca. Samo przesadzanie znosi dobrze, natomiast miejsce musi być zaciszne, słoneczne i osłonięte od wiatru. Później już tylko obie liczymy na szczęście do pogody, ponieważ mimo staranie wybranego stanowiska nie raz zdarzało mi się, że po chłodniejszej nocy dostawała żółtych liści. Jeżeli zaatakuje ją grzyb, również błyskawicznie pojawia się kilkumilimetrowa żółta otoczka wokół miejsca infekcji. Na nadmiar deszczu reaguje brązowieniem kwiatów oraz młodych, do 4-5 cm owoców. Niestety szybko je zrzuca. Starszym i większym owocom intensywne opady nie szkodzą. Koniecznie trzeba chronić rośliny przed inwazję mrówek, a jeśli zdarzą się próby kolonizowania przez mszyce, to pąki z pewnością nie rozwiną się i zawiązki owoców opadną. Okra jest „księżniczką na ziarnku grochu”.
Mimo jej nadwrażliwości prawie co roku udaje się nam dotrwać do zbiorów i nawet dochować nasion na przyszły sezon. Moja okra ma kwiaty kremowe z bordowymi znamionami – może być piękną ozdobą ogrodu, tarasów, balkonów.
A jak smakuje? Czy dla smaku naprawdę warto znosić jej fochy i wspólnie przeżywać każdy stres? Warto. Jadalna jest od korzeni po nasiona. Owoce wspaniale nadają się jako dodatek do zup, sosów, gotowanych warzyw, podobnie jak suszone liście, które stanowią świetną przyprawę. Wartościowe nasiona po zmieleniu można dodawać do wypieków lub prażyć wzbogacając smak i aromat kawy. Okra to też roślina lecznicza, głównie za sprawą śluzów łagodzących podrażnienia przewodu pokarmowego.
Nasiona okry kupiłam raz i teraz mam z własnej uprawy. Na 2 roślinach nie zrywam pierwszych owoców, pozwalam im dojrzeć, zbrunatnieć i zdrewnieć, liczne nasiona suszę i torebkę etykietuję.
Inne nazwy warzywa: gumbo, hibiskus, ketmia jadalna, palce damy, piżmian,
Komentarze
Prześlij komentarz