Wcześniej, aby je zdobyć przemierzałam kilometry miedzami. Dziś poszłam na łatwiznę i ten leczniczy chwast uprawiam we własnym ogrodzie. Kilka lat temu upatrzyłam kępkę chabrów, zebrałam nasiona, przetrzymałam na najniższej półce lodówki, wysiałam wiosną na słonecznym zagoniku.
Wymaga on nieustannego pielenia, za to doskonale radzi sobie z suszą i nadmiarem dreszczów. Niestety kochają go mrówki i mszyce. Z jednej rośliny przez całe lato uzbieram 2-3 łyżki suszonych płatków. Ścinam całe kwiaty, szybko suszę na słońcu i dopiero wówczas je odrywam.
Uprawiając dzikie bławatki pokochałam je i zaczęłam zbierać ich ozdobne odmiany, które także cieszą moje oczy swoją urodą.
Do celów leczniczych nadają się tylko polne kwiaty i ich potomkowie.
Komentarze
Prześlij komentarz