Po zbiorach orzechów laskowych nadchodzi czas, aby odwdzięczyć się roślinom za te smakowite dary i zapewnić je sobie w przyszłości. Po pierwsze pod koniec września lub na początku października wycinam najgrubsze – zwykle najstarsze gałęzie – ponieważ one kiepsko owocują. W całej kępie pozostawiam do 8 pędów, w tym 2 młode przygotowane do zastąpienia starszych. Jeśli młode rosną pionowo przywiązanymi butelkami z wodą, przyginam je. Cięcie nie tylko zapewnia ciągłość owocowania, ale ma służyć również ułatwić przewietrzanie i doświetlenie wnętrza kępy. Rany smaruję maścią ogrodniczą. Gdybym tego zaniedbała, po pewnym czasie musiałabym przeprowadzić cięcie odnawiające, czyli wyciąć niemalże wszystkie gałęzie i w konsekwencji pozbawić się orzechów przez 2-3 lata.
Po drugie jesienią leszczyny potrzebują mojej opieki do systematycznego usuwania opadających liści, a ma to je chronić przed infekcjami grzybowymi w przyszłym sezonie m.in. moniliozą leszczyny – to są te brązowe plamki na niedojrzałych, zielonych orzechach, które rozrastając się obejmują go całego i mumifikują. Liście palę.
Po trzecie, kiedy na krzewach nie ma już liści przekopuję ziemię wokół krzewów (do zasięgu koron) w nadziei, że uda mi się zniszczyć zimujące w ziemi larwy chrząszcza słonika orzechowca tego, który odpowiada za robaczywe orzechy. Przed kopaniem przygotowuję suszone ziele bylicy piołunu ok. 0,5 kg na 1 m kw. i dopiero wówczas chwytam za szpadel. Czy piołun poraża i jego larwom układ nerwowy, nie jestem pewna, ale wiem, że od czasu, kiedy ją stosuję nie mam robaczywych orzechów. Skiby grabię dopiero wiosną.
Od maja systematycznie wycinam wilki oraz - jeśli zdarzą się - porażone liście lub orzechy usuwam je.
Po drugie jesienią leszczyny potrzebują mojej opieki do systematycznego usuwania opadających liści, a ma to je chronić przed infekcjami grzybowymi w przyszłym sezonie m.in. moniliozą leszczyny – to są te brązowe plamki na niedojrzałych, zielonych orzechach, które rozrastając się obejmują go całego i mumifikują. Liście palę.
Po trzecie, kiedy na krzewach nie ma już liści przekopuję ziemię wokół krzewów (do zasięgu koron) w nadziei, że uda mi się zniszczyć zimujące w ziemi larwy chrząszcza słonika orzechowca tego, który odpowiada za robaczywe orzechy. Przed kopaniem przygotowuję suszone ziele bylicy piołunu ok. 0,5 kg na 1 m kw. i dopiero wówczas chwytam za szpadel. Czy piołun poraża i jego larwom układ nerwowy, nie jestem pewna, ale wiem, że od czasu, kiedy ją stosuję nie mam robaczywych orzechów. Skiby grabię dopiero wiosną.
Od maja systematycznie wycinam wilki oraz - jeśli zdarzą się - porażone liście lub orzechy usuwam je.
Komentarze
Prześlij komentarz