We Włoszech coraz popularniejszy jest trend zapraszania na talerz dzikich roślin. A wśród nich jest niespodzianka: piękny kwitnący przez całe lato ostrogowiec czerwony - u nas jest udomowiony i uchodzi tylko za roślinę ozdobną. Natomiast nad brzegami Morza Śródziemnego to pospolita, dzika bylina, której liście są cenionym smakowitym dodatkiem do surówek, zup, ozdabiania potraw. Są również wspaniałym źródłem witamin i niektórych pierwiastków m.in. wapnia, żelaza i fosforu.
Ja mam swoje ostrogowce z nasion. Na początku kwietnia nasiona – po jednym – włożyłam do płytkich o 1 cm głębokości dołków w małych pojemnikach wypełnionych ziemią uniwersalną i już po 2 tygodniach wzeszły. Wysadziłam je po zahartowaniu w drugiej połowie maja. Wybierając grządkę sugerowałam się miejscem jego ojczyzny: czyli ostrogowiec powinien mieć dużo słońca i nie wymaga urodzajnej gleby, ale powinna być lekko zasadowa. W pierwszym roku jeden „krzaczek” zajmował powierzchnię kwadratu o boku ok. 30 cm, a w następnych latach podwajał swoje terytorium. Kwitł już w pierwszym sezonie.
To dzielne roślinki, które dobrze radzą sobie z suszą. Mam je w ogrodzie już 3 lata i nie wymarzają. Moje zuchy przegrywają tylko z mrówkami oraz mszycami i tu potrzebne jest wsparcie od wczesnej wiosny.
Lubię je, ponieważ w moim ogrodzie są tylko rośliny jadalne i zioła, a one swoimi pękami czerwonych kwiatów urozmaicają go przez całe lato. Małym kłopotem jest pilnowanie i ścinanie przekwitających, gdyż łatwo wysiewa się nie zawsze tam, gdzie chcę. Można je rozmnażać jak np. lawendę przez osypanie wiosną dolnej partii krzewu – gałązki po ukorzenieniu odcina się od rośliny macierzystej.
Ja mam swoje ostrogowce z nasion. Na początku kwietnia nasiona – po jednym – włożyłam do płytkich o 1 cm głębokości dołków w małych pojemnikach wypełnionych ziemią uniwersalną i już po 2 tygodniach wzeszły. Wysadziłam je po zahartowaniu w drugiej połowie maja. Wybierając grządkę sugerowałam się miejscem jego ojczyzny: czyli ostrogowiec powinien mieć dużo słońca i nie wymaga urodzajnej gleby, ale powinna być lekko zasadowa. W pierwszym roku jeden „krzaczek” zajmował powierzchnię kwadratu o boku ok. 30 cm, a w następnych latach podwajał swoje terytorium. Kwitł już w pierwszym sezonie.
To dzielne roślinki, które dobrze radzą sobie z suszą. Mam je w ogrodzie już 3 lata i nie wymarzają. Moje zuchy przegrywają tylko z mrówkami oraz mszycami i tu potrzebne jest wsparcie od wczesnej wiosny.
Lubię je, ponieważ w moim ogrodzie są tylko rośliny jadalne i zioła, a one swoimi pękami czerwonych kwiatów urozmaicają go przez całe lato. Małym kłopotem jest pilnowanie i ścinanie przekwitających, gdyż łatwo wysiewa się nie zawsze tam, gdzie chcę. Można je rozmnażać jak np. lawendę przez osypanie wiosną dolnej partii krzewu – gałązki po ukorzenieniu odcina się od rośliny macierzystej.
Komentarze
Prześlij komentarz