Do swojego ogrodu zapraszałam gigantyczną m.in. marchew, kalarepę, cebulę i truskawki, ale fajerwerków nie było. Właściwie to tego nie żałuję, bo w oczekiwaniu na dorodne rozmiary gubiłam właściwy moment na ich zbiór i do chrupania trafiały włókniste i po prostu mało smaczne. Ale żeby nie było, że jestem "gigantyczną" porażką - mam swój sukcesik, choć szczerze pisząc mało się do niego przyłożyłam. Zawsze przeznaczam kilka roślin na nasiona i zawsze zdarza się, że przy ich zbiorze trochę spadnie.
W następnym sezonie zwykle kiełkują i najsilniejszym pozwalam rosnąć. Tak było i z rzodkiewką złotą. Okazało się, że dobrze wybrałam te najsilniejsze i w odpowiedniej chwili posypywałam kompostem, bo wyrosła i to jak! Z liśćmi ważyła prawie pół kilograma, a po ich ścięciu ok. 340 g. Była gigantyczna! i tym się chciałam pochwalić. Niestety, wielkość nie poszła w parze z jakością i była prawie niejadalna.
Komentarze
Prześlij komentarz