Jak się cieszę! W końcu ją mam, a nasionek poszukiwałam w przyzwoitej cenie przez 3 lata - udało się i JEST! Przedstawiam tegoroczną pierwszą damę mojego ogrodu, roślinę z efektem WOW. To Scorpiurus muricatus, nazwałam ją gąsiennicą lub Balbinką. Dlaczego uparłam się ją zdobyć? Kiedy pojawia się na stole jest dużo krzyku i zabawy. Już to wypróbowałam na swojej rodzinie, przyjaciołach i jeszcze nie zawiodła. Robię psikusy: całe, młode, świeżo zerwane dorzucam do posiekanego koperku na ziemniaki, do zup ze smakowitą natką, surówek i kanapek z sałatą. Strąki są jadalne, więc jeżeli jakaś gapa połknie, to nie ma nieszczęścia.
Uprawa jest nadzwyczaj prosta. Ponieważ miałam mało nasionek wszystkie ulokowałam pojedynczo w doniczkach i po przymrozkach wysadziłam z całą bryłą do ogrodu. Kwitną nieprzerwanie od czerwca, na jednej roślince są i dojrzewające strączki i nowe pąki i drobne żółte kwiatki.Upodobały je sobie mrówki, więc - nie ukrywam - tępię je.
Gdzieś przeczytałam o niej, iż oprócz kulinarnego dodatku może w ogrodzie pełnić rolę rośliny okrywowej i - moim zdaniem - jest to trochę przesadzone, gdyż nie rozrasta się tak by pokryć dokładnie powierzchnię i na początku, po przesadzeniu rośnie wolno. Wymaga słonecznego stanowiska z żyzną przepuszczalną glebą, choć nie radzi sobie z nadmiarem wody (bardzo często wówczas gnije), to i nie lubi przedłużającej się suszy, na którą reaguje słabym plonowaniem.
Ale cudeńko. Nigdy nie słyszałam. No i bardzo ciekawy blog.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Serdecznie pozdrawiam
Usuń