- zielone liście ogórecznika wybornie smakują w różnych sałatkach, surówkach. Siekane dodaję zup, uatrakcyjniam drugie dania i twarożek, przyrządzam jak liście szpinaku lub buraków liściowych. Obfitują w życiodajne witaminy oraz liczne pierwiastki np. srebrne włoski pokrywające gęstym meszkiem liście i łodygę, to prawie czysta krzemionka, dobrze rozpuszczalna w wodzie i przyswajalna przez organizm. Z takim warzywem moja rodzina nigdy nie będzie cierpiała na deficyt krzemu.
- jadalne są także kwiaty o silnym aromacie ogórków. Stosuję je jako przyprawę oraz jednocześnie ozdobę m.in. chłodników, mizerii, używam do aromatyzowania octu i niektórych marynat warzywnych. Z utartych kwiatów mam naturalne barwniki do kremów, masła: w pełni rozkwitu są niebieskie, przekwitające - fioletowe i jeśli dodam do nich odrobinę soku z cytryny stają się różowe.
- ogórecznik jest też starą rośliną leczniczą użyteczną w stanach zapalnych nerek, działa moczopędnie. Dzięki wysokiej zawartości śluzu przydaje w chorobach jamy ustnej, obfitość garbników minimalizuje drobne krwawienia w przewodzie pokarmowym, natomiast saponiny ułatwiają odkrztuszanie wydzieliny w drogach oddechowych palaczom i osobom przeziębionym.
- duże walory prozdrowotne ma olej z nasion ogórecznika, który kupuję, ponieważ mam za małą grządkę. Zresztą próbowałam kiedyś „upolować” nasiona z własnej uprawy, ale ta sztuka nie udała mi się: w każdym przekwitającym zwisającym kwiatku są po 4 sztuki niczym nie osłonięte i w pewnym momencie po prostu opadają. Trzeba byłoby wykładać ścieżkę włókniną, ale i tak byłoby ich u mnie za mało na olej.
- ogórecznik wykorzystuję również do odżywczych maseczek kosmetycznych, wzmocnienia naczynek na twarzy, oczyszczenia i odświeżenia cery, zamknięcia porów.
Do tych wszystkich zalet muszę dołożyć kolejne. Jest wyjątkowo odporny na niskie temperatury. W zimowym ogrodzie towarzyszą mu tylko jarmuż, roszponka i pory. Jego uprawa jest niekłopotliwa: wysiewam wczesną wiosną w rzędach oddalonych od siebie 30-40 cm, po wzejściu przerywam, pielę, spulchniam ziemię. Nawożę kompostem wczesnym latem. Części roślinom wewnątrz poletka pozwalam wydać nasiona, wysiewają się same w różnych terminach, dzięki czemu mam warzywo przez całą jesień i zimę, jeśli jest bezśnieżna.
Komentarze
Prześlij komentarz