![]() |
Dojrzewająca brukselka |
Staram się nasiona mieć z własnej uprawy dlatego, że dużo lepiej wschodzą, są darmowe (poza moją pracą) i mogę ich mieć dowolną ilość. Wykorzystuję je nie tylko do wysiewów, ale również jako leki np. fenkułu, marchwi, kopru ogrodowego, pietruszki, kosmetyki np. do peelingu mechanicznego, superwartościowych naturalnych maseczek odżywczych, do zimowej uprawy kiełków m.in. rzodkiewek, ogórecznika, przyprawy np. cebuli siedmiolatki, pora, selerów, do wzbogacenia diety np. pestki, cukinii, kabaczka, dyni. To dodatkowe wykorzystanie nasion chroni mnie przed bólem głowy, kiedy patrzę na sałatę rzymską, która teraz – przy tym niemiłosiernym prażeniu – zrobiła niemal niebieska i wyjątkowo szybko zabiera się za kwitnienie. Nie mam też żalu do rodziny, przyjaciół i znajomych, że nie wyjedli rzodkiewek, które lada chwila dokończą zakończą dojrzewanie strączków. Nie stresuję się usychającym koprem dźwigającym baldachy nasion. Jeśli czegoś nie zjemy, nie wykorzystam w przetworach, to cieszę się nasion.
![]() |
Strączki jarmużu zaatakowanie przez mszyce |
![]() |
Ślimaki wyjadają siedmiolatkę |
Niektóre warzywa 2-letnie późną jesienią wykopuję razem z bryłą ziemi i przechowuję w piwnicy np. selery korzeniowe i naciowe, karczochy, kardy, zdarza się i marchew. W ogrodzie wysiewam też przystanki dla pszczół i trzmieli: różne miododajne rośliny, aby uzupełniały ładunek pyłku i nie mieszały go w kwiatach. No i bardzo dbam o wyselekcjonowane rośliny, ponieważ chętnych na nie jest dużo więcej.
Na moim blogu - ogórki: przygotowanie nasion.
Komentarze
Prześlij komentarz