Miechunka peruwiańska: uprawa w domowym ogrodzie

Co roku owoce miechunki peruwiańskiej zbieram wiadrami, mimo że nie mogę zaproponować jej idealnych warunków. Rośnie pod gołym niebem na glebie ciężkiej, gliniastej, w czasie suszy nie może liczyć na systematyczne podlewanie. Jest rośliną ciepłolubną i w naszym klimacie oprócz lata do obfitych plonów potrzebuje jeszcze ciepłej jesieni. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu toleruje także niewielkie przymrozki. Zdarzyło się już, że po nocnym ochłodzeniu nadchodziły słoneczne dni i na krzaczkach dalej owoce dojrzewały.

Uprawiam ją z własnoręcznie przygotowanej rozsady. W końcu marca wysiewam drobne nasionka. Do kiełkowania potrzebują temperatury ok. 20 st. C. Wschodzą 10-14 dni. Po 2 tygodniach każdą roślinkę przesadzam do oddzielnych pojemników. Od początku maja hartuję, czyli wynoszę palety na dwór. Pierwszego dnia wystawiam je po południu na godzinę i w kolejne dni wydłużam pobyt na świeżym powietrzu, aby przyzwyczaić je do słońca i mieć pewność, że po wysadzeniu na grządki nie będą spalone.

Na stałe miejsce w ogrodzie wędrują w końcu maja. Potrzebują miejsca osłoniętego od wiatru, gdyż gałązki są kruche, łamliwe, co nie jest moją winą, lecz – myślę – podstępnym ewolucyjnym przystosowaniem do wegetatywnego rozmnażania. Kiedy ułamane pędy upadną na ziemię nadzwyczaj łatwo ukorzeniają się. Moja odmiana miechunki peruwiańskiej jest dorodna: kiedy rośnie w zagęszczeniu krzaczki potrafią osiągnąć 1,5 m. Na jedną roślinę przeznaczam 1 m kw. Nawożę ją kompostem i ziołowymi gnojówkami od momentu, kiedy zaczyna kwitnąć i kontynuuję do połowy września co 2-3 tygodnie.

Przyznam się, że kiedy pierwszy raz zagościła w moim ogrodzie wystawiła moją cierpliwość na ogromną próbę, bo kiedy inne gatunki miechunek m.in. pomidorowa, rozdęta już miały zawiązki owoców ona nawet nie miała pąków - kwitnie późno. Pierwsze owoce pojawiają się w najniższych partiach roślin. Na jednym pędzie są w różnym stadium dojrzałości do kwiatów na szczycie. Zbieram je systematycznie, kiedy osłonka zrobi się żółta i zaczyna usychać. W domu rozkładam je cienką warstwą. Owoce długo zachowują świeżość pod warunkiem, że osłonka jest nieuszkodzona.

Jesienią przed przymrozkami można pobrać odnóżki i posadzić je, aby mieć wiosną do szybkiego wysadzenia. Przyjmują się łatwo bez ukorzeniacza. Z tego sposobu nie korzystam, gdyż przez całą zimę trzeba pamiętać o podlewaniu, no i musi być miejsce w domu na doniczki. Pierwsze nasiona kupiłam w sklepie ogrodniczym, ale teraz mam własne. Do siewu przygotowuję je z kilku dojrzałych owoców identycznie jak z pomidorów: wybieram miąższ i odkładam na sitko o malutkich oczkach na 3-4 dni, aby bakterie je oczyściły z tkanek, codziennie płuczę chwilę pod bieżącą wodą, później suszę rozłożone na chusteczce higienicznej pilnując, żeby nie przykleiły się.

Komentarze