Zastanawiam się, czy moja uprawa miechunki rozdętej to porażka, czy sukces, bo nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości, że przeznaczyłam dla niej ekstremalnie trudne warunki glebowe, a ona jednak uparcie – choć marnie – rośnie.
Z wykopów pozostała mi sterta gliny i popełniłam błąd rozgrabiając jej część na glebie. Nic nie chciało tam rosnąć, więc postanowiłam wysadzić tam miechunkę. Zawsze ją chciałam mieć, lecz nie miałam dla niej miejsca w swoim ogrodzie zdominowanym przez rośliny jadalne. Teraz było.
Najpierw wysiałam ją wprost do gruntu, ale na lepszej grządce z myślą, że później przesadzę. Nie wzeszła. Musiałam przygotować rozsadę. Wysiałam ją w marcu, później, kiedy wychylał się 3 listek rozpikowałam, w końcu kwietnia zaczęłam hartować i na początku maja wysadziłam. Niestety nie przygotowałam gliny choćby przez wymieszanie jej z trocinami wymieszanymi pół na pół suchymi i przefermentowanymi. Zbita gleba z utrudnionym odpływem wody, to nie jest to, co kocha miechunka. Mnie też to męczyło, ponieważ musiałam pielić ją na klęcząco, motyka była wykluczona, ponieważ gdzieś w ziemi usiłowały z mozołem wydobyć się kłącza rozrastającej rośliny. Gdyby rosła w lepszych warunkach, to strata 2-3 pędów byłaby do zniesienia.
Z wykopów pozostała mi sterta gliny i popełniłam błąd rozgrabiając jej część na glebie. Nic nie chciało tam rosnąć, więc postanowiłam wysadzić tam miechunkę. Zawsze ją chciałam mieć, lecz nie miałam dla niej miejsca w swoim ogrodzie zdominowanym przez rośliny jadalne. Teraz było.
Najpierw wysiałam ją wprost do gruntu, ale na lepszej grządce z myślą, że później przesadzę. Nie wzeszła. Musiałam przygotować rozsadę. Wysiałam ją w marcu, później, kiedy wychylał się 3 listek rozpikowałam, w końcu kwietnia zaczęłam hartować i na początku maja wysadziłam. Niestety nie przygotowałam gliny choćby przez wymieszanie jej z trocinami wymieszanymi pół na pół suchymi i przefermentowanymi. Zbita gleba z utrudnionym odpływem wody, to nie jest to, co kocha miechunka. Mnie też to męczyło, ponieważ musiałam pielić ją na klęcząco, motyka była wykluczona, ponieważ gdzieś w ziemi usiłowały z mozołem wydobyć się kłącza rozrastającej rośliny. Gdyby rosła w lepszych warunkach, to strata 2-3 pędów byłaby do zniesienia.
Mimo mojej opieki moje poletko miechunki w dalszym ciągu jest rzadkie, bo młode pędy przy nadmiarze dreszczów gniją. Zupełnie nie przypomina potężnej i przepięknej późną jesienią kępy, którą widzę u sąsiadów w kącie sadu, gdzie - cwaniara - ulokowała się w pobliżu kompostownika. Tam rośnie na ziemi przepuszczalnej, zasobnej w składniki pokarmowe w słonecznym miejscu i w tym upatruję jej sukces.
Ten gatunek miechunki, oprócz urody, ma także do zaoferowania m.in. moczopędne właściwości.
Komentarze
Prześlij komentarz