Mięta marokańska jest odmianą mięty ogrodowej. To zioło znakomite do herbatek ziołowych o wielu udowodnionych prozdrowotnych zaletach i niezwykle smaczne. Różni się się smakiem, aromatem i składem chemicznym od naszej mięty pieprzowej. Jest bardzo łatwa w uprawie i w czasie kwitnienia - moja ma białe kwiatki - jej grządka wygląda efektownie. A wady? W pierwszym roku rośnie grzecznie w wyznaczonych jej granicach, ale w następnych latach już drapieżnie walczy o powiększenie swojego zagonika. Rozmnaża się kłączami i jest agresywna w zawłaszczaniu dodatkowej powierzchni, dlatego - choć wydaje mi się, że nie jestem nerwowym ogrodnikiem - jesienią przeniosę ją do pojemników lub wysadzę jeszcze raz w dołek z bokami wyłożonymi grubszą folią.
Uprawa od nasionka
Swoje sadzonki mam z nasion. Wysiałam je w marcu do niewielkiej doniczki, nie przysypałam malusieńkich nasionek ziemią i czekałam 3 tygodnie na pierwsze roślinki. Później je rozpikowałam, ale nie jest konieczne i po zahartowaniu wysadziłam w połowie maja. I to wszystko. Grządka, którą jej wybrałam jest słoneczna, ponieważ wtedy ma większą zawartość olejku eterycznego. Mięta marokańska lubi ziemię żyzną i wapienną, dlatego wcześniej dołożyłam trochę dolomitu i skorupek z jajek.
Zbiory przeprowadzam systematycznie w miarę bieżących potrzeb i raz solidne przed kwitnieniem na zapasy na zimę.
Uprawa od nasionka
Swoje sadzonki mam z nasion. Wysiałam je w marcu do niewielkiej doniczki, nie przysypałam malusieńkich nasionek ziemią i czekałam 3 tygodnie na pierwsze roślinki. Później je rozpikowałam, ale nie jest konieczne i po zahartowaniu wysadziłam w połowie maja. I to wszystko. Grządka, którą jej wybrałam jest słoneczna, ponieważ wtedy ma większą zawartość olejku eterycznego. Mięta marokańska lubi ziemię żyzną i wapienną, dlatego wcześniej dołożyłam trochę dolomitu i skorupek z jajek.
Troszkę histerycznie reaguje na suszę, więc muszę ją podlewać. Kiedy się rozrośnie można ograniczyć bieganie z konewką. Lubię ją też za to, że nie trzeba gęstych krzaczków pielić. Co 3-4 lata powinnam ją przesadzać. Nawożę porządnie raz na wiosnę i później raz w miesiącu podlewam wieloskładnikową gnojówką z ziół. Jeszcze mi nie chorowała i nie jest przysmakiem ślimaków, czasami przeganiam mrówki, które chcą ulokować się w jej cieniu. Kwiatostany ścinam, kiedy nacieszą się nimi pszczoły i trzmiele.
Zbiory przeprowadzam systematycznie w miarę bieżących potrzeb i raz solidne przed kwitnieniem na zapasy na zimę.
Komentarze
Prześlij komentarz